wtorek, 17 kwietnia 2018

LIZE SPIT, SZPADEL


Aż po rękojeść
Co do tego, że „człowiek to najokrutniejsze zwierzę” Lize Spit nie ma najmniejszej wątpliwości. Nawet jeśli tym „najokrutniejszym zwierzęciem” jest dziecko, czego nie zawsze chcemy przyjąć do wiadomości. Ja przyjęłam to bez wahania, bo powieść flamandzkiej autorki to precyzyjne, choć miejscami drastyczne studium kiełkującego zła, które w gruncie rzeczy bywa banalne. Dostałam „Szpadlem” w głowę. Bolało.

Historia, którą opowiada Lize Spit, mogłaby wydarzyć się wszędzie, nie tylko na belgijskiej prowincji. Trójka dzieci, przyjaźń na śmierć i życie i okrutna zabawa, która zaczyna wymykać się spod kontroli, prowadząc do tragicznego finału. Czy tak nie mógłby brzmieć nagłówek gazety codziennej albo tytuł reportażu telewizyjnego? Mógłby. Bo „Szpadel” to opowieść, która jest bardzo prawdopodobna. Pod warunkiem, że zaczniemy w końcu wierzyć w to, że dzieci nie są wcale takie niewinne, jak byśmy chcieli je widzieć. Zło u Lize Spit jest pozbawione wieku, płci i usprawiedliwień a jego źródło jest trywialne. I to przeraża najbardziej.  

„Trzech muszkieterów”: Eve, Laurens i Pim mieszkają w sennym belgijskim miasteczku Bovenmeer, gdzie nic się nie dzieje. Z wyjątkiem buzujących hormonów głównych bohaterów. Trochę z nudów, a trochę z powodu wspomnianych hormonów chłopcy wpadają na pomysł niewinnej z pozoru zabawy z okolicznymi dziewczętami, którą od biedy można by nazwać czymś pomiędzy „rozbieranym pokerem” a grą „prawda czy wyzwanie”. Zadaniem Eve jest wymyślenie zagadki, którą muszą rozwiązać zaproszone koleżanki, jeśli nie chcą się rozebrać do rosołu, ale wygrać dwieście euro. Jak łatwo się domyślić, żadnej z uczestniczek nie udaje się zdobyć nagrody. Przynajmniej do momentu, kiedy w miasteczku nie pojawia się Elise, której Eve zdradza rozwiązanie łamigłówki. Od tej chwili jednak gra zaczyna toczyć się według zupełnie innych reguł. Kaci i ofiary zamieniają się rolami, ale nikomu nie przychodzi do głowy przerwać okrutnej zabawy. Trzynaście lat po dramatycznym finale gry, która zapowiadała się tak niewinnie, do rodzinne miasteczka wraca Eve. W bagażniku ma bryłę lodu, a w głowie… Otóż to. Trudno tak naprawdę stwierdzić, z czym i po co wraca do Bovenmeer. A przynajmniej nie od razu.

W „Szpadlu” narracja toczy się dwutorowo; towarzyszymy Eve, która jest narratorką, zarówno przez całe upalne lato 2002 roku, jak i w trakcie dnia, podczas którego odbywa ona podróż do rodzinnego miasteczka z niejasną dla nas intencją. Bo uczczenie kolejnej rocznicy śmierci kolegi nie jest jedynym powodem jej wyprawy z Brukseli, o czym bardzo szybko się przekonamy. Dzięki podwójnej perspektywie czasowej łatwiej nam połączyć pewne fakty i nabrać podejrzeń, czemu tak naprawdę służy powrót Eve do Bovenmeer. Tym bardziej, że akcja toczy się równie leniwie, co kolejne letnie dni w sennym belgijskim miasteczku. Dzięki oszczędnemu stylowi i niemal beznamiętnej narracji przyglądamy się temu, co się dzieje, niczym przez oko ukrytej kamery, rejestrującej każdy, nawet najintymniejszy ruch czy gest bohaterów. A wszystko to oczami Eve, która relacjonuje wszystko rzeczowo i bez emocji. Jeśli już pojawia się jakaś refleksja, to jest ona równie oszczędna, jak styl Lize Spit. Otrzymujemy w ten sposób niemal behawioralny zapis wydarzeń, który wcale nie daje odpowiedzi na pytanie, co i dlaczego się stało. I to jest siła tej książki, która co prawda odwołuje się do często podejmowanego tematu brutalnych zabaw dzieci, które wymykają się spod kontroli, ale nie stara się ani moralizować, ani tym bardziej podawać na tacy wyjaśnienia, skąd biorą się złe uczynki. U Lize Spit granica między katem, ofiarą i „ja tylko przy tym byłam” rozmywa się, a zło jest o ile nie banalne, to przynajmniej relatywne. I to udało się pokazać autorce jak na dłoni.

„Szpadel” to precyzyjne, choć miejscami okrutne studium dojrzewania. Zarówno głównych bohaterów, jak i zła. To także równie wnikliwa, co przerażająca powieść inicjacyjna z silnie wyeksponowanym wątkiem psychologicznym. Nasi „trzej muszkieterowie” nie muszą wcale jak bohaterowie „Władcy much” Williama Goldinga znaleźć się na bezludnej wyspie, by ustalać własne okrutne reguły. „Zawsze trzymamy się zasad tylko do pewnych granic” – stwierdza beznamiętnie Eve. I trudno odmówić jej racji.

TYTUŁ: SZPADEL
AUTOR: LIZE SPIT
PRZEKŁAD: ŁUKASZ ŻEBROWSKI
WYDAWNICTWO: MARGINESY
ROK WYDANIA: 2018



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Statystyki wizyt:



Recenzje

Wywiady

Artykuły